Lyrics:
powieki
Jesteśmy tam gdzie nie śpi szatan i nie ma świętych
I lubię jak jest głośno i te dupy bez piżam
Wpadam na twoje łózko nocą prosto z głośnika
I
Uwierz mi
Że tak zawsze może być
Uwierz tak
Jak wiatrowi ufa liść
Uwierz mi
Że już zawsze I na wieki
Uwierz mi
Zanim zamkniesz swe powieki
A teraz
jest źle Ci
Ja tam wolę nie złorzeczyć i tak ktoś wyręczy
Nie zamykam w nocy powieki a zdzieram podeszwy
Jak dźwięk karetki co w weekendy odbija w
mamy mokre oczy jak u Budki Suflera
Nie zostało nic w ogóle po tym w naszych pustych sumieniach
Mieliśmy ciężkie oddechy wiesz
Mieliśmy lekkie powieki
mamy mokre oczy jak u Budki Suflera
Nie zostało nic w ogóle po tym w naszych pustych sumieniach
Mieliśmy ciężkie oddechy wiesz
Mieliśmy lekkie powieki
Pioruna okruch wbił się pod powieki
Przez nieba żyły ognia krew spłynęła
Przez chwilę wilczą poprzez myśli wieki
Prawda wyjrzała i jak sen zniknęła
śmiercią w parze
Twarz jej blada suknia czarna
A powieki wpół zamknięte
Zgniły miód w pucharze
Na wasz koniec spełniam
Na chorobę jęknął trup
Za cierpienie
przytul sie
Zmroz powieki swe
Powiedz jak Ci minal dzien
Wyrzuc troski swe
Minie noc ranek sie pojawi
I obudzisz sie
Jesli chcesz na pare chwil
Trafiła znowu mnie
W powieki kąty ust
Pod skórą też
Szarość
Mijają szare dni
O tobie myślę mniej
Wyleczył mnie czas
Skąd to znam
Który raz stoję na
Lekko unoszę powieki spoglądam na godzinę
Jak co dzień biorę leki ubieram się później chwilę
Wszystko jak każdego dnia jednak czegoś mi brakuje
Gdzie
niewypowiedzianym
Jeszcze tylko
Przyjdzie nam głupią głowę pochylić
Pod przymknięte powieki poupychać obrazy
I jeszcze pocałunek
Jak pieczęć że się jeszcze spotkamy
Odwróciłem wzrok na moment a tymczasem minęły wieki
Gdybym wiedział czym to grozi wsunąłbym zapałki pod powieki
Teraz jedyną słuszną drogą jest
Równowagę
Uzyskałaś o Pani wiedząc wszak że nad Tobą wisi Sąd Ostateczny
Szereg pereł na stole
Lustro liczy bezwiednie
Ty opuszczasz powieki dłoń podnosisz
Uspokój serca zegarów
Zmęczone są
Żarówkom przygaś powieki
Za długo patrzą na nas
Tramwajom pozwól odpocząć
Niechaj nie drepcą wciąż
I domom zabroń
Zatrzymam Cię zatrzymam nocą
Może to są chwile których nie ma
Może we śnie jesteś tu i teraz
Zatrzymam Cię zatrzymam nocą
Powieki są jak horyzont
Któremu z
twoje usta
Boli mnie każda żyła w ciele
Za długo wstrzykiwałem ciebie
Ciężkie powieki i przećpane oczy
Sterylne igły i twardy narkotyk
Boli mnie każda
świerszcz ogłosił graniem ciemność
Na werandzie parny wieczór się kołysze
Gdyby tak mieć przed snu przyjściem pewność
Że żegnaj nie usłyszę
Zamknij powieki
przyjazne wibracje
Ciężkie powieki spróbuj przyznasz mi racje
Wydech albo wdech poczuj satysfakcję
Zmień stan skupienia rozpocznij medytację
Wdech wydech
Idę powoli zmrok już się zbliża
Patrzę a z boku ciało się zwija
Z wolna podchodzę dotykam człowieka
Twarz on podnosi powieki zamyka
Patrzę na oczy
co liczę
Owce wszystkie skaczą mi po głowie
Ciągną za powieki
Mówią „spać będziemy w grobie"
Bardzo proszę
Chciałbym żyć ze sobą w zgodzie
Po suficie
jedna panna
Garda nie potrzebna
Ani kamizelki
Kule sie mnie lękają gdy spoglądam spod powieki
Wiele niezniszczalnych luidzi
Lecz jest łatwopalny świat
Idealnie
Tak wprost nieprawdopodobnie
Stopa stuka w takt
Dziękuję, nie ustoję
Trzymam się sztywno
Trzymam się prosto
Powieki w tańcu zaciskam mocno
Od smaku taniej szminki tej mdli mnie już
Powieki całkiem skleił mi lepki tusz
Wysoki obcas cudzy but pali mnie
A w moich uszach dźwięczą znów słowa
Od smaku taniej szminki tej mdli mnie już
Powieki całkiem skleił mi lepki tusz
Wysoki obcas cudzy but pali mnie
A w moich uszach dźwięczą znów słowa
Discuss these powieki Lyrics with the community:
Report Comment
We're doing our best to make sure our content is useful, accurate and safe.
If by any chance you spot an inappropriate comment while navigating through our website please use this form to let us know, and we'll take care of it shortly.
Attachment
You need to be logged in to favorite.
Log In