Search results for 'by album das ich' Page #253

sama, jestem jak lep na dupy
Białe damy to dla mnie tylko duchy
Nie dostrzegam ich, chcę opalone brzuchy
Też byś chciał
Ale one śpią przy tobie jak suseł

predali by ste ma za groš
Klasické ľudské hry, nikdy ich není málo
Chlastačky, podjebávaní, to sa nám krásne smálo
Zríkat sa potešení je jak nosiť v sebe

grubemu chujem w twarze
Nie da się żyć ze wszystkimi ok
Skurwysyny wiedzą o kim i do kogo ten tekst

Jebać ich i do przodu nie ma ustępstw w temacie

Ak máš pár ťahov, dobrý shit by sa hodil
Nech problémy na chvíľu, jak dym, zmiznú do tmy
Všetok ten fame, všetky tie podpisy a fotky
Neznamenajú nič,

posses)
Goethe heeft eens gezegd: 'Denn ich bin ein Mensch gewesen, und das heisst ein Kämpfer sein' (Goethe once said: 'Being human means to be a fighter')

chưa từng nghĩ tới
Anh ngại phải thay đổi nên thế
Bởi nếu không còn buồn có lẽ
Anh đã là ai khác
Không phải anh, không hận thù, không ghen tuông, không

studencku i ciągle chcemy pić 
Moja mama mówi mi że bez kasy da się żyć 
A ja nie mam za co jeść kolejny tydzień już głoduję 
Stówę kładę na to że na ulicy

kortyzol
Wielu by chciało tu wróżyć z kart, tanią mielonkę zamienić w chorizo
One formują im ścieżki do krat, prochy ich niszczą tak jak nowiczok

Nasze

pokonać
Tak zwany sukces to ich wypadkowa
Rób co kochasz nie trać ani sekundy
Musisz zacząć szukać by połączyć punkty

Może chociaż się nie oszukujmy gadam

latte byś wolała do kielicha
Zapraszam Cię na terapię róbmy jogę dżoje czytaj
Ty nic tak nie zbliża jak lot na psychodelikach łoooj
Nie wiem co tam ćpacie

roverze
W tą ekipę wierzę szanuję ich szczerze
Nie wierzę patrzę która już godzina
Sorówa chłopaki ale muszę się zawijać
Każdy dobry chłopaku się trzymaj
I

zgubiłeś je
A taki młodzian jak ja da ci lekcje
Ruszyłeś Obrońców w ich gnieździe a to kurewsko niebezpieczne
Nie wiem może żartowałeś nie poznałem się na

Gargoyles

Celo & Abdi

Bonchance

2015

You were once a friend and father

Ah, M3
Drei Buchstaben

Und wenn das Mondlicht meine Hood bestrahlt
Werden dann so manche Kreaturen wach

Nie dam rapu pod zastaw koniec rapu na wynos
Nie mam głosu jak kastrat mogę na tracku płynąć
Z głową pod gilotyną ponoć nie da się myśleć
Na ostrzu

Nie chodzi o bycie, ja na fali płynę
Nie czarno to widzę - Miami Yacine
A Ci co wcześniej tu śmiali na tyle
By zostać tam jeszcze gdy ich

to prośba
Byś czasem nie zaczął nawijać i nie zapominał

To wali padlina, to nie moja wina
Ty będziesz przeklinał, ja będę nawijał
Znów głów, las słów mych

wstać by ostrzec mych żołnierzy
Że ich opuściło doświadczony wódz
Na polach bitew aż po Barcelonę
Mówią o mnie że miłości ze mnie wróg

Odchodzę rzekła

Znowu nie śpię przez farby, podróżuję przez miasto
Ciężki oddech, jakbym spalił piątkę solo i mimo tego nie mógł zasnąć
Ich ratunek na to to wlewanie

Pcham ten wózek
Dzieci wiszą jak grona
Produkty kuszą ich zadanie mnie przekonać
Tato kup
Przekrzykują się znów
Nagle wyjątkowa zgodność między nimi
Chcą

aranże
Rzuciłem się na UK z dziewczyną by było łatwiej
Gdy wydawało się blisko okazało się dalej
Mix i master to coś na co czekamy stale
Brak zajawki i

wielkie ego lekką mowę do tworzenia mitów
A co jedynie ich unosi w życiu to godziny szczytu
Widzę w lusterku pannę jak bluźni na mnie grożąc mi ręką
Wygląda

beczkę
I czasem beksy zamienia w sceniczne bestie
Kiedyś raperzy mi mówili żebym był sobą
No to poszedłem trochę swoją trochę ich drogą
Palony tekstem

bez dna

Wstawaj siódma łyk medialnego gówna
Na wpół żywy cedzisz wodę z życia źródła
Bezwładna kukła zaplątany w supłach
Łykasz ich syf uważaj się nie

szansę na replikę
Nie znam się na genetyce wiem co to skórimpex
Wiem kogo ubić chce doktor śmierć znasz tą ksywkę
Strach pomyśleć jak zło ciśnie
Zastąp ich