Search results for 'OD' Page #3,160

A w piwnicach ciemnych
Kilka chwil przyjemnych
Zawsze po raz pierwszy
I czytanie wierszy

Tędy i owędy
Starych mieszkań rzędy
Dotyk gładkiej skóry
Od

nie zwróci autocasco

Spirala ściemy dłonie spocone
Gnije od wewnątrz jak padlina w mokrym rowie
Ciąży mu kredyt brakuje monet
Byłoby lżej gdyby mógł

to wstyd mam kij wbity w niego od dawna
Moje ego to nie bajka często przez nie mam koszmary
Stary diabeł na ramieniu sprawdza tylko czy ma czary
Kurwa chyba

Wszyscy ślepną od świateł chyba będzie potop
Płynie słowotok stoję jak RoboCop
Jestem jakby obok choć niby to mój biotop
Choć niby to mój teren i moje

się pętli od początku do końca
Iść ciągle iść w stronę słońca
My tak jedziemy gramy kurs trzymamy
Żeglujemy póki wiatr w żaglach mamy

PDG yo te rzeczy

zbyt daleko
We mgle gęstej jak mleko
Gołym okiem widać same złudzenia
Planeta Ziemia się zmienia
Nadchodzi czas przebudzenia
Wielka zmiana od wieków

Ogolona twarz pięćdziesiąt kilo wagi
Zadbane paznokcie depilowane nogi
Co za czasy Jezu miły
Nie odróżnisz chłopa od świni
Spodnie obcisłe jak

Czwartek to mały piątek na logikę dzisiaj środa
Powoli można startować w weekend zaczynać od nowa
Lodóweczka potem stacja potem 0 5 w plenerze
Ani

Słowami maluję obraz
Zastosuje duży kontrast
Choć to jest daleko od nas
Dawno wyrzuciłem kompas

Bo wolę jak mnie serce prowadzi
Choć mi wielu mówiło „Nie

dala od kłamliwej ziemi jest mi tu dobrze
Nie możesz mnie zmienić ot tak bo mnie mama nie pozna
Nie pasuję do reszty? Okej ktoś inny spasuje poker

ogniu niezłomnej wiary ej

Od zarania dziejów aż po nasze czasy świat
Ewoluując błądził tym samym testując nas
Gdzie odporność na zło co zatraca nam mrok

od zaraz
Te 16 wersów z muzyką na raz
Tak potrafi w chwilę rozbijać na raz
Że szara tkanka lubi sieć połączeń
Tak jak dysfunkcja kilku urządzeń
Jednak

robię co lubię
A lubię co robię to se zapierdalam
Nie dziwne że Ci opada kopara
Ja budowałem pozycję od zera
Nie dziwne że tu wjechałem jak taran
Wjazd na

Doceniamy co los nam daje
Chociaż ten czasem bywa wredny
Nie imponują nam pieniądze
Potrafimy żyć dobrze bez nich
I nie mamy od życia roszczeń
Nie chcemy

Tych kilka poważnych rozmów
Od dawna nie prowadzonych wprost
Jest jak cenny koks na pewno zaboli
Utrata kontroli codziennych porozumień
Tych kilka po

bo ma rodowód i to nie bez powodu
Z daleka to czuć od wschodu do zachodu bo to

Odór
Odór
Więc lepiej zamknij otwór
Bo czuję odór

Ej Dab ludzie pytają

Od dzisiaj szpan na maksa
Do wczoraj obciach lekki
Już się przyzwyczaiłem niech będą te skarpetki

prawda jest naga (naga)
Ja chcę ją tylko ubrać w słowa
Przy każdym numerze robię to od nowa
Empatia to moja gaza
Rany nie mogą mówić że się nie przykłada

undergroundzie HashaHaty
Boję się że w weekend przedawkujemy opiaty
Od wypłaty do wypłaty ascetyczny żywot papy
Więc nie pierdol mi normiku co ty wiesz o ciężkiej

na twoją torebkę myślę jak ją rozkuć
Potem skuć się jointem i zacząć od początku
Obudzić się samotnie i znów czekać do piątku
A wokół tylu ziomków

Nie xan nie prometazyna ej weź się zawijaj jak Peep od pillów

Jeśli rap to meksyk ja przejmuję go jak kartel
Ciągle ostre kły choć na rapie zęby

tym wiesz
Że zostanie wyiskana każda komercyjna wesz
To leci niczym wiatr dookoła kraju wszędzie
Od pomorza do tatr poleci wciąż na kolędzie
Niosę moje

tyle samo razy na wozie co pod nim
Jem więcej niż potrzebowałem albo byłem głodny
Moje życie to pasmo wzlotów i upadków
Tu nie sinusoida nie zależy od

Niech moja muzyka mnie trzyma przy życiu wśród ludzi na wieki

Bywało lepiej i bywało gorzej
Jestem z osiedla gdzie typy już
Od dawna nie mają serca ale