Lyrics:
małolaty do szkoły
Narzekamy na brak kasy i nadmiar teorii
To klasyk w kraju wódki i kiełbasy
Wszczepionej demokracji i korupcji wśród władzy
Trudniej marzyć
To święto mojej słabości
Przegrałem już tyle wojen
Tyle mam sznyt już na sobie
I w głowie nie cofnę
Tego co boli
Musiałbym wyzbyć się dorosłości
Ogień wciąż
Burza w głowie jak taniec w grobie
Ciasny i skrępowany
Nie mogę spokoju znaleźć
Nie ja teraz rządzę sobą
Głos dzikości tnie szramy na ciele od
Chmury płyną gdzieś za oknem
Choć na chwile złapmy oddech
Słońce patrzy w dół zazdrosne
I wszystko jasne i takie proste proste
Jeśli to ostatni w
chroniły nas
W żółte kolory zamienił czas
Dalekie ścieżki po których ja
Błądziłem kiedyś w pogoni dnia
I kwiaty które witały nas
W żółte kolory zamienił
lelej
I w moim życiu wszakże było tak
Że oglądałem wolny świat zza krat
Spotkałem wtedy niejednego z nich
I każdy był człowiekiem uwierz mi
Nie raz nie
Rzadko bywa tak
Jak malowałam w snach
Są i takie dni
Że zbiera się na łzy
Takie chwile znam
Że gdzieś mi znika dal
Kiedy seria złych wydarzeń boli
to po prostu dla sportu
W mieście drapaczy i projektów z cementu
Dzieci widzą centrum stojąc na dachu z azbestu
Się nie przejmuj jeden z dziesięciu
bez nadziei I w pokorze
W męce zazdrości nieśmiałości trwóg
Tak czule tak prawdziwie że daj boże
Aby cię inny tak pokochać mógł
Tak czuletak prawdziwie
Ty może nawet o tym nie wiesz
Gdy przy mnie śpisz
Gdy mnie całujesz
Że moje sny sa pełne ciebie
I w sobie moje serce czujesz
Dotykam snu a moje ręcę
jakie ma zamiary
Czerwone diabły jak ferrari
Wcale nie ubierają się u Prady
Wolą chodzić w twojej wyobraźni
I straszyć widłami
Biorę ją biorę weed biorę
siebie i w tobie znikam
Muszę uwolnić się zanim nie będzie mnie
Kiedy zapomnę cię będę wolna znów
Nie niema takich słów na to co w sercu mam
Słów co mam
to wie
Jak trudno przed nimi uciec
Wybieraj tak albo nie
Gdy kuszą fałszu prorocy
Odpowiedź trzeba im dać
Spójrz prosto w kłamliwe oczy
I krzyknij nie
Twoje
Przyjdź Królestwo Twoje
Bądź
Bądź Wola Twoja
Jako w Niebie tak i na ziemi
Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj
Odpuść nam nasze winy
Jako i
Nadziei tej nadziei tej
Pomimo wszystko na przekór myślom mym
Pomimo wszystko na przekór zmysłom swym
Nadziei tej której mi brak
W ciemności szukam
I
pomyśli o nim we wszechświecie
Prócz mnie co tak w nie wierzę i kocham i pieszczę
I gdy ty szepcząc słowa w ust zrodzone znoju
Dajesz pieszczotom ujście w
uśmiech i twój głos
To więcej niż nic
Rzadko zdarza się taka miłość jak ta
Moc unosi nas w górę wysoko i nie boje się
Niebo pełne miłości jest
Kolejna noc
a ja ci zapłacę
Ten interes nazwiemy usługi towarzyskie
Moje zdjęcie w reklamie pokaże wdzięki wszystkie
Rozlepi się to szybko na dworcach i w hotelach
Marusia z żalu schła
A Wania tamtej na stół ciskał
Meduzy i w trzech smakach drób
Nie wiedząc nic że ta artystka
Wciąż wodę z mózgu robi mu
Bo nie
Boga nie modlę się wcale bo nie chcę się Bogu narzucać
Jutro znów będę oglądać Warszawę i w studio Staszka zanudzać
Żyję tam gdzie te ściany mają uszy
Najpierw headshot potem piję potkę
Gram w Fortnite'a i przewijam zwrotkę
Mam na koncie cztery fragi nie brakuje mi odwagi
Tu się walczy o
przyjechałem busem na następny wbiję Benzem
Nawet jak będę bogaty to nigdy bucem nie będę
Już jestem bogaty wnętrzem no I w sumie nim nie jestem
Trochę więcej
Mizerna cicha stajenka licha
Pełna niebieskiej chwały
Oto leżący przed nami śpiący
W promieniach Jezus mały
Nad Nim anieli w locie stanęli
I
nie pomożesz dziś miłości
Moja i Twoja nadzieja
Uczyni realnym krok w chmurach
Moja i Twoja nadzieja
Pozwoli uczynić dziś cuda
Nic naprawdę nic nie
Discuss these w.i Lyrics with the community:
Report Comment
We're doing our best to make sure our content is useful, accurate and safe.
If by any chance you spot an inappropriate comment while navigating through our website please use this form to let us know, and we'll take care of it shortly.
Attachment
You need to be logged in to favorite.
Log In