Lyrics:
wygra wreszcie wyścig z czasem
I ostatnia która zmieni się w ten pył i piasek
Piski lasek propsy ziomków to nie krok do raju
Czysty rap i dobry rozwój i
Tylko ja i moja przestrzeń
Biorę z niej co najlepsze teraz
Tylko ja i moja przestrzeń
Biorę z niej co najlepsze i nie oddam
Wszyscy dawno w
Z każdą chwilą z każdym słowem coraz dalej
Tak na przekór wszystkim wielkim dniom
Biegnę naprzód w codzienności zasłuchany
I żelaznym drogom daję
od tego mniejszego od kwarka
Takie pytanko
Ta najmniejsza dawka z czego jesteśmy sklejeni
To dużo warta odpowiedź
I w czyjej głowie narodził się pomysł
wichura skumaj która nadciąga
Z pólnocnego Torunia
Rollin Rollin Rollin Rollin ziom
Roluję w blete towar i wbijam do studia
Bodey may see in fast in best
Kurwa komu hajs się zgadza
Nie patrzę na to ile
Ale w jaki sposób zarabiasz
O czym w kawałkach gadasz
I czy mijasz się z prawdą
Ci co krzyczą o
da ba de
Opalać nam się chce
Dziś na plaży tak mocno praży
Tłumy gości rumienią się
Krople potu płyną po twarzy
W cieniu czterdzieści i dwie
Mały
najtańszego drewna
Przyszli mnie pożegnać miło o mnie zełgać
Choć żaden nie lubił
Fajne było życie fajnie było przespać
Fajnie je spędziłem wpatrując się w
MAMA WHO LACKS
ALL LIFE BASIC NECESSITIES
JUST B/W U AND I
I AM AN ORPHAN
WHOSE PARENTS ARE STILL ALIVE
THEY DISOWN ME AT THE AGE OF 9
FOR TAKING MY
mówisz jak mam żyć
Żyjesz w mieście stresu i wiecznej pogoni
Ludzi interesu i ludzi pomylonych
O sam jesteś zarobiony
Starczy ci na furę i na ciuchy dla
the anvil
Sparks fly you can get your nose wiped
With a Trevor Wallace piece sign fucking retard
W, X, I bet now you can see Y, I need cremation
Dissing
wiem
Zazdrośni by zeżarli mnie
Ale czy to ważne kto miał racje
Liczę chmury w górach jak i owacje
Liczymy sumy grube nie libacje
Miał być to poprawny
nas betonowy las
To co kusi musisz w końcu urwać
I tak samo spadnie z górki się potoczy w twoją manię
Zastanów się jeśli chcesz odrzucić to co stare
z tego nie będzie
Dużo do mnie mówisz ale nic z tego nie przejdzie
Kręci Cię seks w wielkim mieście i kręcą wielkie rzeczy
Nic z tego nie będzie tylko
Pada znów ostatni strzał
Ocieka z drzew opadu łza
I wszystko na raz wraca w stan
Oślepia cię mój krwawy blask
Mam wzór na sens a danych brak
Może
I nie żałuję tych które wsiąkły w zimną pościel
I cię nie poznam chociaż się znamy za dobrze
Im lepiej dla mnie tym gorzej dla nas
Raz mówił prawdę
chujem, tak jak ławka w szkole
Pieniądz nie był nigdy celem samym w sobie
No i teraz nie jest moim celem nadal
Zostałem raperem i po to to robię
Bo
wiem, że nie chcąc jestem w kręgu
Tych, którzy nie widzieli mnie choć byłem w ich zasięgu
I od pewnego momentu krzyżuję tysiąc planów
Bo kocham tą
cola
Od słowa do słowa, a ty już gin plus tonic
Może w plastikowych kubkach
I tak z chęcią się pogoni
W samochodzie, ten kawałek, na paczkach
mi jak żyć?
Bo znów fałszywy krok i w piaskach tonę
Pustyni, która zwie się żal
Zgubiłem kompas dawno, nie wiem w którą stronę
Iść by znaleźć siebie
siedzi git
Postaram się wyrobić, tylko pojadę po bit
I w mig mała droga, metro na Służew
Siema, siema chłopaki czekają na górze
Dziś nic nie wrózę,
chcesz kojarz to z hard core-m
ale zostawiłem w tyle sodomę i gomorę
znam takich którzy ze swojego życia zrobili oborę
ja nie nawracam pozostawiam cie
Santos de Cartier na nosie, paszport wypełniony stemplami
Głowa meduzy, głowa meduzy
Versace, Versace
Tata przyjechał tu z jedną walizką
I w butach z
wypełniony stemplami
Głowa meduzy, Głowa meduzy
Versace, Versace
Tata przyjechał tu z jedną walizką i w butach z dziurami
Ja nosze walizki z dziurkami
Daj
Discuss these w.i Lyrics with the community:
Report Comment
We're doing our best to make sure our content is useful, accurate and safe.
If by any chance you spot an inappropriate comment while navigating through our website please use this form to let us know, and we'll take care of it shortly.
Attachment
You need to be logged in to favorite.
Log In