Search results for 'by album das ich' Page #247

Do czego oni dążą
Kariera w tym przemyśle
To zbyt piękne

Wiesz śmierć jest łatwa życie jest ciężkie
Nie znam już niektórych wcale nie chce widzieć ich

Do tych wszystkich sztuk co mają garbatych ziomów
Co na widok ich nóg staje im kutas do pionu
Dawaj tu ej ej dawaj tu ej
Ej dawaj tu ej ej dawaj tu

Ten kawałek otwiera całą serię
Chaos jesteś pałą to pewne
Ten kawałek daję w Internet
Będzie więcej dalej złość jest we mnie
Gość co był by nikim

hardcore tym na co oni chcą zasłużyć
Trąd ukruszyć prąd zagłuszyć by zbudować lepsze jutro
Może trzeba tu coś zburzyć a nie czekać znów na ukłon
Naszym

jeszcze cieszysz grą
Zawsze chciałem być najlepszy ale nie da się
Krzyk duszę bo moja ambicja jakbyś mnie wjebał na krzyż
Dzień mija za dniem dzień i staje

muzyka dla debili
„Spigulone" nietryby połowa to gimnazjum
Jakby starzy ich tu byli to by wpierdolili Valium
Dobra wybijamy trzeba stąd uciec
Wszyscy w

oceanem
To mój ostatni przystanek
Przeleciałem tyle tylko po to by zatańczyć hakę
Moi ludzie obok ramię w ramię nie da się być dalej
Najbardziej wyluzowany

zrobią se loda
Choć już dziś każda linijka ich to katastrofa
Dosłowniej się nie da mordo to nie metafora
Zacznij czaić bazę zanim będzie po zawodach

Uwalniam myśli dziś nie ma mnie dla nikogo
Nie chcę żyć tylko obok tylko po to by przywitać się z podłogą
Pozostaje sobą chodź życie drogą krętą
Chodź ze mną

kolorowanie tego nic nie da
To nie miało być zachwycającą literaturą
Moi ludzie to pierdolną na bit a nie wyrecytują
Nie! No bo traci to sens
Jeżeli nie

Nie przyszliśmy tu by przegrać wyprzedzam swój czas ciągle mam jetlag
Ta banda wywłok na nasz widok ćwiczy mięśnie kegla
Nie ma przebacz otwieramy

Jestem prototypem robota do składania liter
Łączenia w wersy słów a potem scalania ich z bitem
Jestem tym typem tak określonym przez epitet

co się piszą na gang bang
Ej, jest afterparty! Na pewno tam będę -
Zbyt dobrze się zaczął wieczór
By zakończyć kolędę dziś Ero, bierze lesbę
Nie dwie –

da
Jak każdy dzieciak mam swoje uzależnienia
Lepiej się nie wpierdalaj to nie twoja sprawa
Moja zabawa, do widzenia
Nie jestem tutaj po to, żeby się

republike
Jak to posledné, čo som mal
Všetky, až do posledného, by som dal tebe
Možno ich nájdeš a ja potom prídem no

Teraz ti píšem, tvoju tvár skúšam nájsť

to prawda, nie mam zamiaru was łudzić
Po tym co z nami się stało, prosiłem o to by przeżyć
Traciłem ludzi i rzeczy, których nie da się odkupić
Mówiłem, że

nikt nie da mi tak łatwo
Że nie będzie do zrozumienia dawałaś matko
Teraz jestem sam w spokoju w
Mym pokoju lecz nie po
To by się wkurwiać lecz zbieram

krát, tri krát, štyri krát
Chceli by money, money počítať
Money rátať
Skús si najprv jednu k druhej spočítať
Každý deň dám to ako to viem
Jebem na fame

Szogun
Szybki Szmal oddech bloków

Nie mogę nie grać złej bo to jak samobójstwo
I by mieć duszy spójność i to spokojne jutro
Musimy robić te rzeczy

powie ci jeden z drugim
Bo to im za polską krew przypisze się zasługi
Krauze pokazał długi jakich nie da rady spłacić
To nie film bo wciąż ktoś tak się

kulis
Nie ma już takich potrzeb co nie mogli by ci ich wmówić
Dają wam padlinożercom karmę z rakokudury
Do popicia rtęci mleczko oddawane przez szczury

deptak
Patrz po ludziach jak każdy szuka własnego miejsca
Wracają tam gdzie ich adresy ale
Gdzie powinni znaleźć się często nie wiedzą niestety wcale
A w

się umie mężczyzna
Więc po co mi maski ja muszę wyrzygać co gryzie wątrobę I trzewia
Piłuję tę kulę I łańcuch mam dość ich a z nimi nie dotknę tu nieba

Gdzie jest początek
A gdzie jest koniec
Bijące serce
Marznące ręce
A zimne wspomnienia
Gdzieś jeszcze

Nie chcę ich więcej
Nie chcę pamiętać
Nie wymagaj