Lyrics:
Tak bardzo lubię gdy do mnie
Przychodzisz a ja czekam na słowa co
Lekko uniosą nas wysoko ponad dom
I jak motyle pofruną w błękit
W górę w górę w
Mam tylko scenę jeden majk przepity wokal
I problemów przez to dość żeby już tego nie kochać
Ale determinacja a nie żal płonie w oczach
Los trzymam
No no no witaj w zoo witaj w zoo nie spełniamy norm
ISO 2.0.1.9 to iso lacja iso lacja
No no no witaj w zoo witaj w zoo nie spełniamy norm
ISO2.0.1.9
Dzień jak co dzień wstaję rano z gebą niewyspaną
Trzeba się ogarnąć zjeść coś a potem robić siano
W głowie wciąż przebłyski znowu rozmyślam nad
Znowu jadę pociągiem przez noc wigilijną
A gwiazdy za oknem Mleczną Droga płyną
A w przedziale pusto gdzieś konduktor zasnął
Tylko małe lustro
Jak lecimy w melanż to opór akcja prosta
Ty jak nas spotkasz jesteś w środku Marysia Starosta
Każdy tutaj wie że kwit to żaden problem
Jak wieżdżamy tu
brak
Jedna dziewczyna a jakby dwie
W nocy jest wampem w dzień kto to wie
Chce wciąż miłości lecz trudna sprawa
Szuka sponsora no i zabawa
Jedna
brak
Jedna dziewczyna a jakby dwie
W nocy jest wampem w dzień kto to wie
Chce wciąż miłości lecz trudna sprawa
Szuka sponsora no i zabawa
Jedna
Znowu jadę pociągiem przez noc wigilijną
A gwiazdy za oknem Mleczną Droga płyną
A w przedziale pusto gdzieś konduktor zasnął
Tylko małe lustro
Kolejny dzień w teatrze mego życia
Minął jak sen kurtyna zeszła w dół
Usiadłem i zacząłem o tym pisać
Wtopiłem się w lawinę zwykłych słów
Pytano mnie
Hayat, machakil lhayat
Hmom f w9at, w hzan f w9at
Matlomonich wila choftoni nebki
Matlomonich wila choftoni nchki
Donya 7wal w 7wal
Marra tghib
tren
Ostatni dzień sierpnia roztapia się
W windzie pachnie mokrym psem
Patrzę w lustro, w którym nie odbijam się
Jest mnie za mało na lustra
Idę przez
Umówiłem się z tobą na 6
Wiem ze się spóźnisz, bo robisz się na bóstwo
Poczekam w samochodzie
Rozgrzej silnik
Wnętrze schłodzę
To był jak zwykle
To wiem
A rzeki
Zerwą tamy czarny zły sen
Pierzchnie spłoszony
Niech dzwonią dzwony
Niech dzwonią dzwony
Dzwonią w godzinie złej
Zwalnia krew łabędzie
Skrupułu pół nawet nie ma i idzie w dół, idzie w dół, idzie w dół
Skrupułu pół, cienia wyrzutu sumienia - taki to bezwstydny wół
Noc - to jego
Przemija czas upłynął prawie rok
Jak dobrze że poznałem to co przynosi los
Ty dajesz mi nadzieję wiarę w jeszcze lepszy czas
Dla Ciebie zmieniać
Te same dziewczyny, w których się kochałem
To dzisiaj dziewczyny, co nie mają gracji
Poczytaj poezję lub idź do muzeum
I przestań wysyłać chłopakom
Hokus Pokus, młody Marco Polo (uh)
Łe, łe, łe, łe, łe, łe, łe
DJ GranTi (hahaha)
Jestem już po emce
Jointa trzymam w ręce
W nosie kolumbijski koks
Hej piechoto piechoto
Dzień jest szary od kurzu przy drodze
Hej piechoto piechoto
Jasne słońce przegląda się w wodzie
Hej piechoto piechoto
Czas
F do A do M
To jest crème de la crème (god damn)
Rozdajemy karty - czuje się jak krupier
Najświeższy duet w grze
Dwadzieścia jeden g
Stawka w
Dziś już widzę świat, nie pamiętam co i jak
Patrzę w przyszłość, patrzę w przeszłość, mija ten jebany czas
Ludzi tych nie widzę, choć ukształtowali
Po co szukać raju skoro blisko on tu
Co za piękny kontur otaczający sielankę wątków
Nie trzeba porządków robić w głowie bo są tu
Same myśli które
mnie na tysie
Z nimi nie znamy się gadamy tylko o kwicie
Samo życie w biznesie nie ma przyjaciół
Czyste intencje nie idą w parze z opcją hajsu
Nie ma
Każdy z nas ma twarde silne zręczne dłonie
W każdym oku zapał do roboty płonie
Warczą wiertła huczą młoty
Odwalamy huk roboty
Bo w robocie to my
Discuss these w, w Lyrics with the community:
Report Comment
We're doing our best to make sure our content is useful, accurate and safe.
If by any chance you spot an inappropriate comment while navigating through our website please use this form to let us know, and we'll take care of it shortly.
Attachment
You need to be logged in to favorite.
Log In